Archiwum kategorii: Rodzina

Święta Bożego Narodzenia 2021

Święta Święta i po Świętach jak to się mawia. Czas pędzi dalej nie uciekniemy przed tym. Pytanie jak go przeżywamy? Czy czerpiemy z pokładów zrozumienia, miłości wzajemnej, wybaczenia błędów szczególnie tym których Kochamy? Bo przecież jak nasza miłość ma wyglądać, gdy tego nie umiemy? Nie umiemy kochanej przez nas osobie wybaczyć? Powiedzieć; nic się nie stało, przecież Kocham Ciebie.

Czas Świąt Bożego Narodzenia, przyjścia na świat miłości bezgranicznej (mimo wszystkich naszych słabości i błędów), jest ku temu najlepszy. Zrozumieć co znaczy Miłość wszechogarniająca, jak w liście do Koryntian Świętego Pawła i stosować się do tego – powinno być celem każdego z nas. Dogłębne zanurzenie się w tym wszystkim co jest napisane w Liście do Koryntian, realizowanie tego, to nasza szansa na prawdziwą Miłość.

Coś o Miłości przy okazji Różańca do Granic:

Kilka słów o Miłości napisałem w czasie Wielkanocy:

I samo meritum, tak powinna wyglądać Miłość:

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaj
e

Jeżeli damy radę z tym wszystkim i w czasie Świąt i po nich – będzie i nam lepiej się żyło, ale też damy lepsze życie innym.

Pamiętajmy, gdy przemija czas Wigilii, nie zostawiajmy Jezusa z jego przesłaniem bezwarunkowej Miłości samego przy stole wigilijnym.

Pamięci mojej Teściowej: Marii Baneckiej z domu Jankiewicz.

Pochodziła z Kresów. Jej rodzina uciekała w 1944 roku na przełomie marca i kwietnia z rodzinnej miejscowości Brody (za Lwowem). Maria rodziła się gdzieś w drodze, gdy kluczyli uciekając przed (prawdopodobnie) Banderowcami. Jej dziadek został spalony na oczach rodziców w Brodach w domu. (tą relację opowiadała mi kilkukrotnie, powtórzoną oczywiście przez jej rodziców, gdy jeszcze żyli). Data urodzin Marii jest płynna – to znaczy nie wiadomo dokładnie czy był to 1- czy 4 kwietnia. Tę datę wpisano w Przemyślu (bodajże) w akt urodzin. Dalej jej rodzina zamieszkała w Stalowej Woli. Jej matka Rozalia pochodziła z domu Grab. Ciekawym jest to że pierwszy raz usłyszałem tą relację, kiedy dowiedziała się że zająłem się tematem Ludobójstwa na Kresach. Nawet moja żona jej nie znała i nie wiedziała ze Mama pochodzi z Kresów.

Moja teściowa była bardzo ciepłą osobą, spragnioną miłości, troszkę chyba niespełnioną. Katoliczka, często modliła się (też Koronką do Miłosierdzia Bożego – kiedyś będąc u niej w domu o 15.00 razem ją odmówiliśmy, żałuję że był to tylko jeden raz – z nią we wspólnocie). Absolwentka poznańskiej Akademii Ekonomicznej (obecnie Uniwersytet). Emerytka. W zeszłym roku trafiła do szpitala. Parkinson dawał się coraz mocniej we znaki, straciła władzę w nogach. Na oddziale neurologicznym zakażona COVID19. wyszła z tego zakażenia w styczniu. Silny organizm Kresowiaczki podołał. Myśleliśmy że będzie coraz lepiej. Szukaliśmy rekonwalescencji – możliwości rehabilitacji. Niestety, nagle zaczęło się wszystko psuć, coraz więcej problemów mimo prób ratowania lekarzy na Lutyckiej – za co dziękujemy. Wdało się odksztuśne zapalenie płuc które było bezpośrednią przyczyną śmierci.

Będę miał ją zawsze w mojej pamięci jako pełną pragnienia miłości, ciepłą osobę. I zawsze w modlitwie.

Dobry Jezu a nasz Panie daj Jej wieczne spoczywanie.

Foto z lat młodości, poniżej zespół w którym prawdopodobnie tańczyła (lub była na jego występie- to musze ustalić) w Stalowej Woli (takie foto znalazłem w albumie).

Razem z wybrańcem serca – młodość…
Na rękach mała Beatka – moja przyszła żona.
śp Maria Banecka

Start w kampanii do Sejmu RP. Piotr Szelągowski; lista nr 2, 14-ta pozycja.

Drodzy Czytelnicy moich blogów, obserwatorzy działań kresowych i propagujących sporty strzeleckie, od kilku tygodni biorę udział w kampanii do Sejmu RP. W sierpniu poinformowano mnie o zaszczycie wpisania na listę Kandydatów. Oczywiście, czasu mało dlatego moja kampania opiera się głównie na poleceniach, wśród tysięcy osób, które zdążyłem poznać przez okres 14 lat działań społecznych. W trakcie kampanii otrzymuję wiele pytań. Poniżej postaram się odpowiedzieć na te kilka które uważam za najistotniejsze, a też dla tych którzy mnie nie znają pokazać i odpowiedzieć czym się zajmuję, co robię.

Czytaj dalej

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety…

Wstrząsająca lektura przeżyć kobiet na froncie II Wojny Światowej. Kobiet służących w armii sowieckiej. Jak bardzo odmienne opowieści. Nie ma mowy o planach bitew, zdobywaniu przyczółków. Jest za to wiele o miłości, wrażliwości, bólu, losie ludzkim.
O tym jak były traktowane.
Utkwiło mi takie jedno zdanie: „pod ogniem to do mnie wołali: Siostrzyczko! Siostrzyczko, …a po walce to każdy na mnie dybał…
Straszna prawda o słabej płci w takim miejscu gdzie ludzkie uczucia, odruchy, przestają się liczyć.
Opisy straszliwych tortur i świadomość że wiedziały na co się narażały:
„Wiedziałam dokąd trafiłam i byłam szczęśliwa że nikogo nie wydałam”
Jak bardzo były to traumatyczne przeżycia można odczuć czytając jak dochodziła do siebie autorka tej relacji:
„Cały czas krzyczałam, milkłam dopiero gdy mnie zanurzyli w gorącej wodzie. Mamy nie puszczałam od siebie nawet na chwilę. Błagała: Córeczko muszę iść do pieca. Na ogródek. A ja trzymałam się jej.”
Jak bardzo życie zmienione, stracone. Poczucie utraty czasu swojej młodości. Kilkunastoletnie dziewczyny, niewinne i czyste jak biały kwiat, zbrukane grozą wojny, wykoślawione żywoty. Zniszczone piękno.

„Wsadzili do więzienia, kopali, bili pejczem. Kładą człowiekowi ręce na stół i jakaś taka maszynka wciska mu igły pod paznokcie. Równocześnie pod każdy. Piekielny ból. Od razu traci się przytomność.”
Kto mógł wpaść na taki pomysł? Aby piękne kwiaty mające przyozdabiać najpiękniejsze uczucie na świecie – miłość, tak traktować?

Gdzie w tym wszystkim miejsce na dziecko? Na dom?
„To pod Kijowem, nasz skład strasznie zbombardowano. a on wtedy ściskał tego kotka. U dziecka wszystko powinno być dziecięce…zasypiał ze słowami: Mamusiu mamy kotka, teraz mamy prawdziwy dom.
[…]
Nie możemy się rozstać nawet na kilka dni. Ani chwili nie mogę bez nich żyć.
Kto był na wojnie ten wie co to znaczy. Rozstać się na jeden dzień choćby na jeden dzień”.

Jak ważne było być razem. Przetrwać. Ilu się nie udało.
A po wojnie dopada samotność po śmierci bliskich.

„Taty i mamy już dawno nie ma. Te długie bezsenne noce….Ileż lat minęło, a mój najstraszliwszy sen to ten, kiedy budzę się zlana zimnym potem…”

Samotność. Też i brak umiejętności bycia z kimkolwiek po traumie jaka została. Po tym wszystkim, co ma się przed oczyma. Niektórym się nie udało założyć rodzin.
Samotność.

Jak bardzo podobne są to losy do tych, które dotknęły naszych rodaków na Wołyniu.
Jest jedna różnica; one dostawały (nie zawsze) medale. Gdzieś tam mówiono dobrze (też i źle), ale były bohaterkami, nawet jeżeli wbrew sobie.
Nasi musieli w milczeniu przeżywać obrazy zbrodni jakie na zawsze zostały przed ich oczyma. Niektórym tylko starczyło sił do walki o prawdę.
Dlatego ja muszę im pomagać. Dać to na co nie mieli siły.

A książka? Pokazuje zło wojny bardziej dosadnie niż jakakolwiek którą czytałem do tej pory. Może dlatego że przez pryzmat tych delikatnych istot, które przecież stworzone zostały do miłości, rodzenia i wychowywania dzieci – tworzenia rodziny.

Każdy powinien ją przeczytać, aby uzmysłowić sobie jakim przerażającym tworem jest wojna. I aby mógł zrobić wobec tego naprawdę wszystko by temu zapobiec.
Lektura obowiązkowa. Dla każdego.

Boże Ciało 2018.

Kilka fotek z Bożego Ciała. Ktoś powiedział: idą za Bogiem, a od poniedziałku znów, nieprzyjaźń, nienawiść. Zgadza się: bez Boga, bez absolutnej, bezwarunkowej miłości do drugiego człowieka nie da się być doskonałym, dobrym. Zresztą my przez całe życie tylko dążymy do nieosiągalnej doskonałości.
Tak jak ci ludzie w marszu za Jezusem.

Czytaj dalej

Szok niezrozumienia…

Tragedią w całej sprawie jest niezrozumienie. Nie pojęcie tego, co najważniejsze.
Tylko kontestacja, bezwolna i bezrozumna.
NIC WAM DO NASZEGO ZABIJANIA NASZYCH DZIECI
Taką tabliczkę trzyma dziecko, żyjące.
Kto dziecku wręczył tą tabliczkę?
Kochająca matka?
A może tylko: Właścicielka przedmiotu zwanego dzieckiem?
Kim jest ta osoba?
Jak myśli? Czy nienawiść do innych już tak mocno zmieniła sposób jej myślenia, że pała nienawiścią do własnych dzieci traktując je jak przedmioty?

Inny przykład skrajnego i kuriozalnego działania feministek.

Tutaj nie liczy się cokolwiek rozumowego, racjonalizowanie problemu – tutaj liczy się zaprzeczenie, chęć przeciwstawienia, nawet najbardziej niezrozumiała i nielogiczna. Idzie o bezsensowne „NIE”, bo nie – bo ja tka mówię i moje „nie” jest najważniejsze.