COVID19 – czy warto się chronić?

Sprawa Lock-downów i samego COVIDA19 dzieli społeczeństwo. Ale jak to jest? Wirus istnieje? Czy trzeba aż tak się bać? No właśnie…: jak? I czy jest groźny, ponieważ mutuje? Spróbuję odpowiedzieć na bazie moich doświadczeń z wirusem.

Po pierwsze: nawet sceptycy (w gronie specjalistów – mówię o lekarzach) przyznają 100% jego istnienie. Rozmawiałem z kilkoma (sceptykach-lekarzach). O innych oczywista nie mówię, gdyż z jakiej racji mam opierać się na zdaniu: nie-specjalistów?

W tym miejscu przytoczę cytat wyjaśniający czym jest korona-wirus:

„…cała grupa wirusów z rodziny Coronaviridae, atakująca do tej pory ssaki (w tym ludzi) i ptaki. Specjaliści wyróżniają aż siedem gatunków koronawirusów wywołujących infekcję u człowieka. Wśród nich są łagodne, związane z przeziębieniem, ale również ostre, wywołujące MERS (Bliskowschodni Zespół Niewydolności Oddechowej), SARS (Zespół Ciężkiej Ostrej Niewydolności Oddechowej) czy głośny ostatnio wirus SARS-CoV-2…”

(źródło: https://upacjenta.pl/poradnik/koronawirus-objawy-leczenie-wystepowanie)

Czy trzeba się go bać? To jest już o wiele trudniejsze pytanie. Na COVID19 nie ma skutecznej w 100% szczepionki, ani lekarstwa – które jest w stanie go wyleczyć (wyeliminować wirusa z ludzkiego ustroju) w 100%. Przebiegi zakażeń są tak diametralnie różne że można jedynie zastanawiać się jak to możliwe że uderza on tak różnie. Jeden z moich znajomych -lekarz neurologii w stopniu doktora powiedział ważną rzecz: „mamy wszyscy na świecie różne twarze, każdy ma inną i podobnie może być tutaj w zależności od ustroju jest inna reakcja, wiele czynników na to może wpływać…” A więc możemy założyć że dla niektórych będzie on śmiertelnym zagrożeniem, dla innych odwrotnie – zawsze jakiś procent populacji jest całkowicie odporny…lub częściowo. Pytanie jaki? Tego niestety, nie wiemy.

Ludzie boją się różnie. Lockdown jest przejawem obawy, strachu nawet, ale też i przejawem jakiegoś rodzaju zabezpieczenia. Pytanie czy odwołanie planowych zabiegów jest też kontynuacją tych zabezpieczeń. Tutaj niewiele wiemy. Wiem tyle że moi znajomi lekarze sugerowali ze jeżeli nie jest to nic pilnego zagrażającego bezpośrednio życiu to lepiej jakikolwiek zabieg odłożyć do lata. Pytanie dlaczego? Otóż siła wirusa maleje w okresie gdy mamy więcej promieniowania ultrafioletowego. Po prostu więcej go ginie. Czy wszędzie? Być może nie. Zależeć może bardzo wiele od tego. Niemniej trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy faktycznie należało wstrzymywać te zabiegi i jakimi danymi na temat chociażby śmiertelności po takich zabiegach w wyniku zakażenia wirusem – ktokolwiek dysponuje. Wiadomo, że obecnie w takiej sytuacji rządy krajów działają niejako po omacku nie mając wcześniej nigdy do czynienia z podobnymi sytuacjami – chyba że czytelnicy SF… Tak więc mamy tych co się bardzo boją, boją zachowawczo i w ogóle nie boją – żeby nie powiedzieć że nie wierzą w wirusa – co już jest zaprzeczeniem ich zdolności rozumowych – moim zdaniem. Czasami jednak takich spotykam… Objawy tych zachowań są różne i sprzeczne oczywiście ze sobą. Ci co się boją wszystkich w okolicy „sztorcują” do chodzenia w maskach i maksymalnego zabezpieczania się. Po drugiej stronie mamy tych co ostentacyjnie chodzą bez masek i naśmiewają się z tych pierwszych. Tutaj moim zdaniem są jednak dość nieodpowiedzialni – niemniej ciężko dyskutować z osobami które nie umieją rozumowo pogodzić się z faktem istnienia zagrożenia wirusowego. Są jakieś tam przepisy, obostrzenia – zasady. Należy się do nich stosować chociażby w minimalnym zakresie. Na przykład przemieszczając się w samochodach, będąc w miejscach publicznych z większą ilością osób. Dla bezpieczeństwa tych innych. Zachowywać się ze zrozumieniem – empatycznie. W końcu prawie wszyscy (w miarę) szanujemy zasady przepisów bezpieczeństwa drogowego. Pamiętamy też o osobach mających duże predyspozycje do zachorowania z uwagi na choroby współistniejące. Nie dla nas – dla nich.

Wirus mutuje. I to jest potwierdzony pewnik – potwierdza to wielu lekarzy, też moi znajomi. Ostatnio słyszałem z ust koleżanki o 17 mutacjach. Czym może to grozić? Takimi mutacjami, z którymi możemy sobie nie poradzić… Ponoć naturalnie nie mają prawa takie powstawać. I to jest pytanie. Jak naprawdę powstał COVID19?? Dla mnie jest tutaj bardzo wiele niejasności…

I cóż my możemy i powinniśmy zrobić?

Jestem katolikiem, chrześcijaninem mającym wyryte w pamięci słowa Jezusa Chrystusa o miłosierdziu i miłości. Czy będę osoby starsze narażał? Czy nie będę udzielał pomocy chorym na COVID19? Słyszałem już i takie koncepcje w porównaniu ilości śmiertelnych przypadków 5 tys. na 70 tys. więcej (ponoć) zmarłych na inne choroby, usłyszałem propozycję że kosztem nie udzielenia pomocy powinno się uratować te 70 tys. osób. Pytanie: czy możemy szafować każdym ludzkim życiem? A ile osób z tych 70 tys. umarło na powikłania po COVID? Przykładowo: dana osoba przeszła COVID, ale sprawność płuc lub serca spadła o np. – 90 procent i kilka miesięcy później umarła na zawał serca lub zapalenie płuc – nie COVID-owe? Jakie jest dobre rozwiązanie? Lekarze walczą – od prawie każdego słyszę ostrzeżenia, a w ich głosach troskę i niepokój kiedy mówią o powikłaniach po COVID19. Wielu podkreśla, że to jest prawdziwe zagrożenie. Trzeba próbować ratować wszystkich – w tej chwili moja teściowa jest w szpitalu w ciężkim stanie przeszła COVID kilka miesięcy temu. Jeżeli teraz umrze nie wpiszą jej tego powodu śmierci – chociaż wszystko wskazuje na to że powodem jej drastycznego pogorszenia stanu zdrowia było zakażenie COVID19. Do której grupy ją przypisać?

Inna sytuacja- słyszę że najlepiej nie oglądać TV, to byśmy w ogóle nie wiedzieli o COVID19. Ja nie mam TV i zachorowałem. Słyszeć też słyszałem. Rozumiem, że to taka przenośnia, że gdyby nie nakręcanie mediów, to… z tym że media rządzą się swoimi prawami, jeżeli coś jest czytane, słuchane, oglądane, to o tym mówią – jak by nie było tej rzeszy ludzkiej, nie było by newsów o COVID19. Oczywista, że jest pewien przesyt tych informacji (w necie) i dostrzegam owe „zjawisko”) co jednak mogę zrobić? Nie czytać ich po prostu. Może warto spróbować…

Trzecia rzecz: umierają w większości starzy ludzie. Czy nie powinniśmy o nich dbać? Czy może od razu wywozić na wysypiska śmieci – skoro tak postępuje spora część ludzi nie szanując ich chodząc bez masek, nie stosując się do obostrzeń? Czy to jest moralne, czy to jest empatyczne? Czy to jest ludzkie -i czy jest zgodne z naszą wiarą katolicką? Wystarczy tylko trochę się postarać i mieć odrobinę wyobraźni…

Czwarta sprawa: umierają też młodzi, chorują młodzi. Niektórzy. Mniejsza część; 2-5 %.. może. Argument ponieważ to TYLKO jakiś odsetek populacji. Czy to znaczy, że nie należy leczyć ludzi na choroby, które są bardzo rzadkie??? I dotyczą 1 czy mniej procenta populacji? Proszę powiedzieć to tym rodzicom, którzy mają dzieci chore na takie choroby. Że mają je uśmiercić, ponieważ: „się nie opłaca”.

Piąta sprawa. Inne argumentacje. „byłem już na dwóch wojnach, widziałem wiele śmierci” – cóż to znaczy? Jak to rozumieć? Czyli: niech umierają. Albo też (wprost): „ludzie umierają, nie roztkliwiaj się”. Też i taki argument usłyszałem. Brak całkowity wrażliwości, empatii, miłości do drugiego człowieka.

Mój pobyt w szpitalu; który wiązał się w efekcie (na szczęście jak się okazało) z brakiem bezpośredniego zagrożenia życia (chociaż tego się nigdy nie wie…), nauczył mnie jednego: pokory. Wielkiej pokory. Nie można patrzeć tylko przez pryzmat samego siebie i tego że się nie zachorowało, albo chorowało bez-obiawowo (co niewiele znaczy, nie miałem dolegliwości płucnych, duszności; badania jednak wykazały i tak zapalenie płuc – ogniska zapalne). Bezradni ludzie, poddający się, umierający – dosłownie. Czasami lekarze niewiele mogli zrobić – brak łaknienia, brak nadziei, byłem przy rozmowach gdy pielęgniarz cierpliwie tłumaczył, że cokolwiek nie zrobią, to i tak na niewiele się zda, skoro pacjent sam nie chce walczyć. Te 13 dni było wielką nauką życia. Czy pieniądze są ważne, czy życie drugiego człowieka? Szczęśliwie od lat osobiście dostrzegam ten problem i wybieram życie. Może jest to doskonały czas na to, aby wielu innych, którzy wcześniej w swojej pysze, bucie, czy po prostu niezrozumieniu – tego nie widzieli. Moi drodzy: trzeba zmienić wszystko w tym czasie; trzeba przede wszystkim dostrzegać drugiego człowieka.

Na koniec: czy są siły, które wykorzystują zakulisowo pandemię wirusa? Wydaje się mi, że są. Czy powinno to zmienić nasze zachowanie w stosunku do chorych, najsłabszych, najbardziej podatnych? Nie. Ratunek dla drugiego człowieka jest najważniejszy. Tym bardziej chylę czoła dla osób poświęcających się w szpitalach. Tym bardziej gdy rozmawiam i słyszę od pielęgniarki; że każda śmierć jest przygnębiająca – można się oswoić, nawet trzeba aby nie oszaleć, ale i tak gdzieś to zostaje, w głębi wieczorem po pracy… nie udało się uratować… pojawiają się pytania. Personel medyczny boryka się z podwójnym obciążeniem: fizycznym i psychicznym. Ciężka służba. Tym bardziej potrafmy to zrozumieć i pojąć. To ciężka, bardzo ciężka praca. Nawet nie znam tych ludzi – wszyscy bowiem chodzili w strojach ochronnych i widziałem tylko… oczy. Dlatego też napisałem podziękowania dla nich wszystkich i zaniosłem do szpitala przekazując na oddział, także wysyłając do Ministerstwa Zdrowia. Również i tutaj, raz jeszcze: Dziękuję! Doceniam Wasze poświęcenie i pracę. Trzymajcie się i nie dajcie -wirusowi. Bądźcie zawsze tak wspaniali, jak byliście podczas mojego pobytu na oddziale.

A Wy którzy nie wierzycie w wirusa, lub lekceważycie go narażając innych: odpuśćcie swoje własne „ego” – tak w skrócie. Szukajmy pokory w sobie, a miłości dla drugiego człowieka. I wsparcia.

Wytrwajmy.

w szpitalu…saturacja ok! Ale zmęczenie i wyczerpanie…
Jak ważny jest uśmiech i żart skierowany do pacjenta przekonałem się sam.
kolega z pokoju – już lepiej, ale pod tlenem tylko tak dobre wyniki saturacji…

Poniżej dwa (przydatne) linki:

Mój pobyt w szpitalu: https://www.nowypoznan.pl/post/chory-na-covid-19

Wypowiedź na temat mutacji: https://www.nowypoznan.pl/post/w-poznaniu-szaleje-mutacja?fbclid=IwAR2Zoq1nCGMzrbxMV4ghud2INTHyv6duim-uzKvAxUHqmAU4F7IavStBvFo