Dlaczego „nie” dla Owsiaka.

Chciałoby się powiedzieć: „wolny kraj” – każdy robi co uważa. Ale jest już jakoś tak, że jak nie robi się zgodnie z ogólnie przyjętymi normami i zasadami to można być zlinczowanym? Lub przynajmniej objętym ostracyzmem. Z tym linczem to może przesada, chociaż jakaś forma linczu psychicznego jest jak sądzę egzekwowana.
Na stronie bezprzesady.com przedstawiałem moje rozliczne wątpliwości i adresy do stron, gdzie natrafiłem na podobne głosy. Żeby nie było że, jak pisze niejaki Waligóra w „Głosie Wielkopolskim”, że te strony to jakieś efemerydy i zjawy bo: „jedna pani drugiej pani”.

„Gdzieś” (celowo tak piszę – warto poszukać w necie) natrafiłem na informacje o tym, że dociera na zbożny cel ze zbiórek Owsiaka 54 % zebranych funduszy.
TO jest w pełni legalne(zależy tylko i wyłącznie od tego jak się napisze statut fundacji).
I jest ok. Zresztą cieszę się, że taki Owsiak istnieje – pewnie jemu (w jego akcjach) daje sporo osób, które w życiu nie dałyby na Caritas, lub uczestniczyłyby w innych kościelnych zbiórkach.
Dlatego chwała im, że dają gdziekolwiek. Została wypełniona pewna nisza. Jeżeli pasuje też owym darczyńcom, że 44% z każdej złotówki wydanej przez nich idzie na cele statutowe fundacji (funkcjonowanie) nie związane z bezpośrednią pomocą – i są tego świadomi, to też jest ok.
Jakoś tak natrafiłem na słowa przygany dla kościoła w akcjach „owsiakowych”. Nie spisywałem momentów, ani też dokładnych słów, ale to, że były takie wypowiedzi z odcieniem negatywnym – jestem o tym przekonany.
Dlatego dziwi mnie, że dziś będąc w kościele przy jego wyjściu obskoczył mnie tłum wolontariuszy orkiestry „owsiakowej”. To była ława, ciężko było przejść, zejść ze schodów wychodząc z kościoła. Naliczyłem co najmniej ośmiu wolontariuszy pod tym jednym tylko wyjściem stojących na schodach w jednej linii.
To był rodzaj wymuszenia darowizny.
lawa_owsiakowcow
Takie kuriozum i dualizm.
Osobiście nie daję na orkiestrę od momentu, kiedy w Żarach znajomi byli świadkami rozwalania straganiku (z okularami bodajże), przez Owsiaka.
Miał za to sprawę. Przegrał, przeprosił. Chociaż ciężko znaleźć informację o tym w necie.
Osobiście jednak jakoś tak wizja dobrego człowieka, pełnego jeszcze lepszych intencji, charytatywnie zaangażowanego („na maxa”) nie wiązała się z tym czynem. Pojawiły się wątpliwości. Zacząłem szukać. I znalazłem sporo takich faktów, które osobiście mi nie odpowiadały, aby dalej kontynuować wspieranie orkiestry.
Działam w kilku innych akcjach, których jestem pewien, Czy to fundacja Anny Dymnej, czy też współpracująca z nią fundacja Brata Alberta, czy poznańskie stowarzyszenie „Na tak”, a także indywidualne akcje wysyłki książek na kresy, czy zbieranie pieniędzy i wspomaganie poszczególnych (polskiego pochodzenia) obywateli Ukrainy z Wołynia, Lwowa, innych miejsc.
Czuję się w zakresie pomocowym spełniony, o tyle, że robię coś, nie siedzę i nie wzruszam ramionami, lub mówię – niech inni działają.
Oczywiście ciągle chciałbym więcej… Wszystko zależy od tego jednak, ile osób jeszcze zainteresuję działaniem.
Mam nadzieję, że ta liczba będzie ciągle wzrastała.
I nie potrzebuję do tego tak wielu reklam (prawie w każdej gazecie jest reklama Orkiestry Owsiaka) zapewne płatnych (komercyjnych). Wątpię, aby kasa na te reklamy szła z jego prywatnej kieszeni.
A więc: zostawmy sprawę sumieniu każdego ofiarującego, a ci którzy są na „tak” lub „nie” mają prawo otwarcie o tym mówić nie obrażając nikogo – w przeciwieństwie do pana Waligóry, który coś napisał pod koniec swojego mini felietonu o chęci kopnięcia części Polaków (którzy z nim się nie zgadzają), w cztery litery.
Niby nic. Ale zawsze… zostawia niesmak. I ocenę piszącego – o braku kultury.

Polecane linki: Dyskusja o orkiestrze czyli WOŚP.

Porażka Owsiaka przed sądem?

Z ostatniej chwili: Pan Gowin też od tego roku nie daje już na orkiestrę „owsiakową”.
Pokazanie i ujawnienie wątpliwości daje efekty. Tych samych, które kiedyś we mnie się pojawiły. Niejako podświadomie, po owym wydarzeniu w Żarach.