Na czym PiS najwięcej traci? Kresowa tragedia…

Od ponad 5 lat spotykam się, rozmawiam, czy obserwuję członków tej partii, a także osoby które na nią głosują. Konfrontuję to z innymi osobami, nie tylko kresowianami, ale też republikanami, wolnorynkowcami, narodowcami, patriotami, nie mówiąc już o socjalistach.

Każdy z nich znajduje sporo zarzutów w stosunku do tej partii. Co więcej, z roku na rok jest ich więcej.
Co nie znaczy, że druga strona jest cudowna. Co do PO tych zarzutów jest cały worek. Nie mówimy jednak teraz o tej smutnej karcie w historii Polski jaką jest PO. Mówimy o partii, która przybrała mundurek patriotyczny – nie honorując patriotyzmu i ofiar polskich.
Mowa oczywiście o Ludobójstwie dokonanym przez OUN-UPA. Opór jaki istnieje w kierownictwie PiS w uznaniu tej zbrodni stanowi olbrzymią przeszkodę, dla uznania tej partii dla sporej grupy Polaków.
Powody to przede wszystkim logika.

Jeżeli ktoś (organizacja, partia, grupa osób) mówi, że jest patriotyczną/patriotą i uznaje wszelkie patriotyczne konotacje, a także będzie je honorował i upamiętniał, a następnie zaczyna skutecznie „wycinać” pamięć o hekatombie ofiar zamordowanych w najbardziej brutalny sposób, tylko dlatego że powód polityczny bliżej nie sprecyzowany – im w jakiś sposób przeszkadza, a do tego ofiary były tej samej narodowości z owym „ktosiem” – można dojść tylko do jednego wniosku: że jest hipokrytą, jeżeli nie obłudnikiem. Może też i tym i tym.

Jaki to daje efekt? Że [co inteligentniejsze] grupy społeczne to dostrzegają.
Logiczne wnioski, są bardzo proste: jedne ofiary są „aja”, inne „be”.
To łopatologia. Ale docierająca.

Teraz być może jest moment, czas na kilka słów moich osobistych doświadczeń.
Wiele osób (setki), które poznałem przez te lata – inteligencji (sporo prawników, jakoś tak się wybijają), można powiedzieć, że grup społecznych, które mogą najwięcej znaczyć dla tego kraju – te osoby to dostrzegają. Widzą nieprzejrzystą grę. I dlatego nie tylko mają wątpliwości. Uważają się za zdradzone czy oszukane.
Efekt jest prosty. Nie oddają głosu na „zdradziecką” partię. Nie udaje się im „zamydlić” oczu.
Dziś poznałem następną taką osobę. Wolała oddać swój głos na ruch narodowy.
I ja to rozumiem.

TO poważna przestroga dla partii, która szafuje krwią ludzką i męczeństwem. Niech jej szefowie wezmą sobie to solidnie do serca.
Wiem, że jest w tej organizacji wielka rzesza osób, która myśli tak jak ja. Jest jednak tłumiona. Czy też obawia się wprost konsekwencji swojego: zasadniczo moralnie i etycznie; właściwego zachowania.
Tworzy to zgubny dualizm w ich sumieniach, w ich działaniach.

Konkluzja.
Usłyszałem wczoraj: Tusk=Kaczyński. Tyle tylko że jeden stosuje pozytywne wizje świata, drugi negatywne. I tak wygrywają grupy społeczne.
Pytanie: tak widzą rzeczywistość, czy też manipulują?
Tego nie wiemy. Nie jesteśmy w ich głowach.
Może faktycznie tak widzą świat (świat to odcienie „szarości”…).

A jeżeli tak jest, nic dobrego to Polsce niestety nie wróży.