Dziwne (chore) imprezowanie w Kijowie. Bar Hot.

Nie ukrywam, że zszokowało mnie i zniesmaczyło to co otrzymałem od kolegi z Niemiec na maila.
Sami obejrzyjcie:

(dziecko leży na rosyjskiej fladze, w trakcie imprezy ponoć podano danie mięsne o nazwie „rzeź wołyńska”, a to wszystko działo się podczas imprezy o nazwie Watnik Roku – określenie oznacza człowieka wierzącego propagandzie rosyjskiej).

Pomijam wszystko inne, rozumiem, że to grono należy do jakiejś zdecydowanej chorej umysłowo i moralnie mniejszości, jednak czy mamy prawo (masze władze, rząd) nie reagować? Jeżeli chodzi o użycie nazwy „rzeź wołyńska”. Nie jestem pewien.

Przy okazji wpis na salonie24 poruszający temat lobby nacjonalistycznego? pro nacjonalistycznego? ukraińsko-nacjonalistycznego? : Agresywne pro-banderowskie lobby na Salonie

I jeszcze inny materiał w temacie który również wprawił mnie w osłupienie (starszy, nadrabiam teraz braki w czytaniu): Media Sakiewicza znowu atakują ks. Isakowicza-Zaleskiego

Szczególnie zdanie: „Ale całego smaczku sprawie dodaje fakt, że cytowane przez Niezależną słowa z blogu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego to nie są jego słowa!„.
Nie wierzę, aby ci, którzy wykorzystali użyte słowa nie doczytali do końca i nie wiedzieli co piszą. Chodzi po prostu o efekt emocjonalny – budujący nienawiść do księdza, w myśl opisywanej formuły Agenda-setting ( ?Agenda-setting? termin zjawiska używanego w komunikacji społecznej.

Obawiam się, że to co dzieje się w tym kraju zaczyna być „niekontrolowalne”.
To, że na Ukrainie nikt nie kontroluje tego co się tam dzieje, jak sądzę; nikt kto ma dostęp do internetu i zna angielski i szczątkowo chociażby – rosyjski, – nie ma wątpliwości, że tam (na Ukrainie) dawno utracono kontrolę nad sytuacją.
Największą obawą i zmartwieniem otaczam niewinnych niczemu cywilów po obu stronach trwającego konfliktu zbrojnego – to oni płacą daninę krwi.

Na koniec ostatni link. Znam Pana Srokowskiego od kilku lat osobiście. To opanowany, spokojny człowiek, pełen wewnętrznej kultury. To co napisał tutaj zapewne i nim wstrząsnęło, nie mniej jak i mną kiedy to czytałem: Hodujemy węża na własnej piersi