Jesteśmy niejako oswojenie ze Śmiercią na Krzyżu naszego Pana Jezusa Chrystusa, na tyle że nie zastanawiamy się jak naprawdę ciężką torturą był ten rodzaj śmierci. Chłosta chyba nawet bardziej poprzez obraz Gibsona przemówiła do naszej wyobraźni niż sam krzyż. Tymczasem starożytni drobiazgowo opracowali tą torturę, aby była jak najokrutniejsza.
Postaram się to Wam przybliżyć.
- Chłosta przez ukrzyżowaniem – specjalne haczyki – ból i szok, który powodowała, ale jednocześnie tak przeprowadzona aby nie zabić.
- Zaniesienie krzyża na własnych ramionach, po chłoście ciężki kawał drewna…
- Wbijanie gwoździ w ręce tak, aby były ciągle drażnione nerwy przy każdym ruchu.
- Kat przybija poprzeczną belkę do pionowej – nogi wiszą jeszcze nie przybite, ścięgna rąk się naciągają.
- Nie prostowano nóg przybijając je na krzyżu. Ustawiano specjalnie je pod kątem 45 stopni co powodowało że obciążało to bardziej ramiona.
- Ukrzyżowany umiera z uwagi na uduszenie – ciężar ciała uniemożliwia pracę przepony. Śmierć mogła trwać kilkanaście kilkadziesiąt godzin. W zależności od wytrzymałości…
- Łamanie kości udowych, przyspieszało śmierć a było przy tym straszliwie bolesne, skazaniec nie mógł się podeprzeć nogami i dusił się szybciej.
Tak wyglądała śmierć na krzyżu. To wycierpiał nasz Zbawiciel aby odkupić grzechy ludzkości.