Przeczytałem dzięki znajomemu niezły materiał. Robi wrażenie. Co potrzeba do walki z systemem i korporacjami? Do sprzeciwu? Nie jesteśmy bezradni, nie ma tak, że jest jak nam się wciska do głów. Ciągle podczas każdego z moich startów w tych czy innych wyborach ludzie pytają się mnie: po co to robię, przecież i tak niczego nie zmienię. Jedni spoglądają ze współczuciem, inni patrzą na mnie z politowaniem, a są i tacy w których wzroku widzę odrobinę zazdrości – zapewniam jednak, że nie ma czego zazdrościć.
Co nie znaczy, że nie będę pchał dalej tego wózka. Uparty jestem. Poza tym podzielam z Pawłem (Kukizem) pogląd, że coś trzeba zrobić dla naszych dzieci, chociaż próbować, żeby móc sobie spojrzeć w oczy przy goleniu. Dlatego też postanowiłem go wesprzeć na ile mogę i potrafię w wyborach. Może ma to coś wspólnego z dawnymi naszymi korzeniami, anarchizmem i punkowaniem, chociaż kiedy dowiedziałem się (przed laty), że korzenie tych ruchów są lewicowe (czytaj: rozumiane jako komunistyczne) odrobinę się do nich zniechęciłem. Co oczywiście nie znaczy, że osoby, które z czystych pobudek (czytaj ideologicznych) kontynuują działanie w tych ruchach nie łącząc swojej przynależności z pniem (lewicowym oglądem świata i nawiązaniem do komunizmu), są przeze mnie wykluczane. Wszystko to jest niezwykle skomplikowane. Nie raz pisałem na bezprzesady.com o tym, że wiele z tych osób znalazłoby wspólny język z innymi z poza środowiska. Dostałem ostatnio maila od anarchisty, który identyfikuje się z byciem Polakiem, nie widzi nic złego w tym, że istnieje coś takiego jak Ojczyzna i jest nią Polska. Nie akceptuje za to nacjonalizmów. To dokładnie tak jak ja. Jakim cudem w takim razie on jest anarchistą, a mnie nazywa się prawicowcem w niektórych kręgach, mówiąc to z obrzydzeniem?
I być może na odwrót…?
Ani nie czuję się prawicowcem, ani tym bardziej lewicowcem. Czuję się Polakiem. Tutaj żyję, tutaj żyje moja rodzina. I cóż w tym dziwnego, że chcę dla niej dobrze. Co ciekawe chcę dobrze dla wszystkich
moich rodaków.
Również i tych lewicujących…
Jak to się ma z wypowiedzią usłyszaną dziś od kolegi dawnego „punka” – teraz ojca rodziny i biznesmena, który na moje: „Czy będziesz głosował na Kukiza?” – stwierdził, że on ostatnio jest coś za bardzo prawicowy. Kiedyś jednak wspólnie ulegaliśmy wzruszeniom słuchając chociażby „Skóry”, czy innych kawałków Aya RL.
A czy mój szlachetny kolega biznesmen będący w duszy nadal anarchistą nie zagubił się w tym wszystkim?
Gdyby był prawdziwym anarchistą, porzuciłby przecież swój biznes. To logiczne.
A czym była Republika Machny? Zorganizowaną i uporządkowaną formą państwowości opartej na ideach anarchistycznych – niemniej częściowo zaprzeczających ogólnej idei anarchizmu. Samym swoim istnieniem.
Wydaje się mi, że to wszystko już tak bardzo się przemieszało, że nie ma większego znaczenia kim się czujesz w środku. Musisz po prostu znaleźć pewną moralną kotwicę, etyczny punkt zaczepienia.
Zapewniam – można podać rękę każdemu, trzeba po prostu tylko tego chcieć. Chcieć zrozumieć.
Skrajności za to nie lubię i odrzucam.
Z jednej i drugiej strony.
Oto link do materiału, który stał się inspiracją do tych przemyśleń, chociaż może wcale nie do końca są one w temacie poruszanym przez ów…A może jednak są?: Podziemna solidarność