Sprawa, która spędza mi sen z powiek od lat.
Aborcja. Zabójstwo życia ludzkiego. Tak naprawdę można nawet – jak komuś przeszkadza – zamknąć w nawias wątek religijny. Logika podpowiada, że jeżeli kot, pies ma prawo do życia, to i dziecko je ma.
Czy może wyrazić swoje zdanie? Swoją wolę? W tym stadium życia nie jest w stanie. Ponieważ jest absolutnie odmienną genetycznie formą życia od organizmu matki – jest kimś innym. Czy wobec tego ktokolwiek może decydować o jego dalszym istnieniu bądź; nie istnieniu – poza nim samym? Logiczna odpowiedź jest tylko jedna: nie może. Zresztą sam fakt powstania życia to taka czy inna decyzja przyszłej matki, już na poziomie wolnej woli decydującej się na akt seksualny i jego wszelkie konsekwencje.
Marginesem w sensie procentowym są poczęcia spowodowane przymusem do aktu seksualnego. Nawet wtedy jednak nadal mamy do czynienia z decyzją zabicia nowego życia.
Wracając do meritum. Matka jest odpowiedzialna za powstanie całkowicie kogoś nowego. I nie ma prawa decyzji o jego byciu bądź nie byciu. Gdybyśmy na to pozwolili, mogłoby dojść do dalszego ciągu takiej analityki w stosunku do osób już istniejących na tym świecie. Przecież powstał precedens. Matka może decydować o życiu bądź śmierci. Kto wobec tego zabroni innym decydować o życiu bądź śmierci kogokowiek?
Każda istota ludzka ma prawo naturalne do życia.
Poniżej, link mówiący o usprawiedliwianiu aborcji – i błędzie logicznym w tezach usprawiedliwiających ten czyn.
Polecam.
Poniżej już zupełnie inne zagadnienie.
Dla chętnych zgłębienia podwalin filozofii chrześcijańskiej: