Zawody strzeleckie.

Z bronią strzelecką mam do czynienia od około 1994 roku – okazjonalnie. Wtedy strzelałem pierwszy raz w zawodach strzeleckich jeszcze na terenie jednostki wojskowej – pod Kórnikiem. Okazjonalnie brałem udział w takich zawodach przy klubie strzeleckim – przy Fabryce Łożysk Tocznych w Poznaniu. Kolegi tata był wiceprezesem klubu.
Wtedy miałem pomysł zapisania się na stałe do klubu. Jakoś tak czasu zabrakło do decyzji. Niemniej w różnych odstępach czasu pojawiałem się na strzelnicy, nie chcąc zerwać kontaktu z tym sportem.
Od paru lat, coraz bardziej jednak „kręci” mnie strzelectwo.
Może dlatego że wiek robi swoje – i na bardziej dynamiczne sporty zdrowia już nie ma 🙂 – no może nie zdrowia ale chęci…

Chociaż wbrew pozorom – strzelectwo sportowe wymaga sporej kondycji. Godzina treningu 50 strzałów na spokojnie, lub 40 min „na szybko” – przy statyce, bez robienie czegoś poza tym – biegania, pływania, jazdy rowerem – to bardzo obciążające wbrew pozorom.
Do tego walka z samym sobą – uspokojeniem się na tyle aby efekt osiągany był widoczny.
Technika, to jedno, drugie do trening -powtarzalność wykonywanych czynności. I ich „pamięć”.
I oczywiście walka z … samym sobą. Chęć szybkiego strzału, bez dbałości o kolejność czynności, ich dokładność.
Dużo by pisać. Ale jest to walka z samym sobą. Oczywiście efekty sportowe to jedno – super je mieć.
Ale najważniejsze jest pokonanie swoich słabości.
I ot o idzie.
Jak będzie efekt w postaci 20×10 – to będzie ok. Ale do tego chyba jeszcze trochę czasu…
🙂
Ale oczywiście trzeba wierzyć że się uda.

Filmik znaleziony w necie. Strzelanie długodystansowe.